Ashley widząc że parka zaczyna się dogadywać przerwał im i z powrotem zaciągnął Stellę na parkiet. Gdy puszczono wolniejszą piosenkę przyciągnął ją do siebie i kładąc dłonie na jej pośladkach obcałowywał jej szyję. Broniła się jak mogła.Szarpała, biła i drapała ale nie mogła powstrzymać napalonego basisty. W pewnej chwili poczuła że uściska na jej biodrach powoli maleje aż w końcu całkiem ustąpił.Gdy otworzyła oczy zobaczyła Ashleya leżącego na parkiecie i stojącego tuż obok Andyego. Ludzie patrzyli na nich z rozdziawionymi ustami.
"AShley dostał w mordę" właśnie do niej dotarło. Spojrzała na chłopaków i wybiegła z klubu.Biegła ledwo oświetloną uliczką mijając kolejne imprezownie.Nie wiedziała czemu ale czuła sie taka brudna.Poczuła brak sensu w swoim życiu.Chyba to to uczucie o którym wspominał jej Bryan. Nagle poczuła zaciskającą sie dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się napięcie i wymierzyła oprawcy siarczusty policzek.
-Ałl ssss...-zawył Andy pocierając czerwoną twarz.
-O kurwa! Wybacz...-podeszła bliżej i pogłaskała mężczyznę po policzku.
Spojrzał na nią u delikatnie się uśmiechnął co sprawiło że jej policzki oblały rumieńce.
-Osz... musisz to robić?-zawyła odwracając się i kierując w stronę parku.
-Ale co?-zaśmiał się dotrzymując jej kroku.
-Te słodkie oczka...-.-
-Mrrr więc są słodkie?-puścił jej oczko-nic ci nie zrobił?
-Nie ale mam wyrzuty sumienia...
-Z powodu?
-Bo pokłóciliście się z mojej winy. Nie musiałeś tego robić.
-Musiałem.Taka moja męska natura.
Stella uniosła brew i zaśmiała się arogancko.
-Kłóciła bym się co do tej waszej męskiej natury.
-Oj nie przesadzaj nie każdy facet jest taki jak uważasz...-zapewnił ją i objął ramieniem.-dasz się zaprosić na drinka?-starał się być jak najbardziej szarmanckim cwaniaczkiem.
-Po pierwsze nie mów w ten sposób bo na mnie to nie działa-zgasiła go- po drugie mam dość przeżyć z pijanymi facetami na dziś a po trzecie... Andy ty masz dziewczynę.
Wokalista w końcu zrozumiał że nie tędy droga.
-Przyrzekam że nic ci nie zrobię. Chcę tylko porozmawiać bo muszę przyznać że twój ostatni wykład zrobił na mnie wrażenie-puścił jej perskie oczko.
-A twoja dziewczyna?
-Jest na wieczorku panieńskim u koleżanki. Myślę że nie miałaby nic przeciwko.
Stella wywróciła oczami i złapała wokalistę za rękę. Zaprowadziła go w swoje ulubione miejsce. Podeszli do baru i zamówili coś do picia. Usiedli na miejscu i przysłuchiwali sięakurat grającemu zespołowi.
-Są całkiem nieźli.-stwierdziła Stella
-Nie lepsi niż ty!-uśmiechnął się-naprawdę chciałbym przejrzeć twoje teksty.
-Serio?-spojrzała na niego podejrzliwie.Nie miałą pewności czy chłopak nie robi sobie z niej żartów.
-No jasne... idziemy?
-Niee... Bryan jest w domu. Wiesz co by było gdyby dowiedział się że spędziłam z wami wieczór?
-Aż tak mi nie ufa?-zapytał biorąc łyka czerwonego napoju.
-Aż tak mi nie ufa-poprawiła go wskazując palcem na siebie.
-Chodźmy z tond.-powiedział Biersack łapiąc dziewczynę w tali i prowadząc do wyjścia.
Szli oświetlonymi alejkami na plażę. Tam gdzie rozmawiali pierwszy raz.
-Naprawdę nie kochasz Juliet?-zapytała w końcu.
-Czuję że moje uczucie już wygasło-przyznał się spuszczając wzrok.
-Im szybciej jej to powiesz tym lepiej- stwierdziła oschle popijając drinka.
-Może masz rację. A co z tobą?
Stella spojrzała w jego oczy. Nie widziała ich zbyt dobrze. Zastanawiała się czy może mu w pełni zaufać. Czy nie będzie żałować tej decyzji.
-Długa historia. Jestem takim niczym. Trudno mnie ogarnąć wiesz?
-Żartujesz? -usiadł bliżej.
-Widziałeś jaka byłam w klubie. Teraz jestem zupełnie inna.
-Myślę że to jak widzą cię inni to tylko reakcja obronna. Pewnie dużo przeszłaś.
-Nie chcę o tym rozmawiać.-powiedziała lekko dygocząc zębami.
W tej chwili Andy zachował się jak prawdziwy mężczyzna i okrył małą swoją czarną koszulą.Stella spojrzała na niego i powąchała koszulę. Na chwilę zapomniała o całym świecie. Ten zapach coś jej przypominał. Coś ważnego jednak nie na tyle aby pamiętała.
-Lepiej?-zapytał lekko szturchając ją w kolano.
-Ymm.. wybacz. Jasne dzięki.
Siedzieli tak jeszcze chwilę w ciszy. Nagle Andy wpadł na pomysł.
-Okej to w takim razie ja chcę abyś oceniła moje teksty. Co o nich sądzisz?
-Hmm ja?-zdziwiła się lekko.-Sądzę że są szczere. Opisują pewne uczucia które są mi bliskie. To chyba dlatego lubię waszą muzykę. Czuję jak byś pisał je o mnie i do mnie.-zaśmiała się.
-Może wpadniesz na koncert jutro?-zaproponował.
-Jej. Z wielką chęcią ale chyba nie mam odwagi spojrzeć w oczy Ashowi.
-Pff to on powinien się wstydzić nie ty. Myślę że przeprosi cię jutro rano ja tylko wytrzeźwieje.
Stella pokiwała głową i westchnęła.. Czuła jakieś dziwne uczucie w żołądku. Motylki? Niee .Ten etap miała już dawno za sobą. Nie wiedzieć czemu oparła głowę na ramieniu wokalisty a ten objął ją ramieniem.
-Dobrze mi tak...-powiedziała rozmarzona.
To był ten moment. Już było za daleko na zmianę. Andy przysunął się bliżej i musnął ustami jej ramię. Przejechał językiem po jej szyi i w momencie kiedy dotarł do ust wpił się w nie pełen namiętności.
Tak to właśnie tego chciał. Czuł się przy niej inaczej niż obok Juliet. Czuł się wartościowy i potrzebny.
Położył się na piasku a Stel usiadła na nim okrakiem. Pochyliła się i okryła jego tors swoimi długimi czarnymi włosami całując chłopaka po szyi. Czuła się bezpiecznie.Tak jak nigdy dotąd.
-Yyym-tę chwilę przerwało męskie chrząknięcie.
Stella spojrzała do góry i ujrzała nad sobą wściekłego braciszka. Złapał ją za nadgarstek i szarpnął sciągając ją z wokalisty.
-Ałćć...-jęknęła tylko przez łzy upadając obok.
-Bryan pojebało cię?-wrzasnął Andy podbiegając do dziewczyny.
-Mnie? To ty masz laskę i najchętniej wyruchałbyś mi siostrę. Stella do auta!
-Nie, jestem dorosła.-powiedziała wytykając mu język.
-Stella powtarzam ostatni raz-powiedział groźnym tonem.
-Możesz mi wylizać... spierdalaj-syknęła.
To już był koniec! Bryan złapał dziewczynę w tali i zarzucił sobie na ramie. Gdy wyrwała mu się złapał ją i w emocjach uderzył w twarz. Stella spojrzała na niego ze strachem w oczach. Zachowywał się jak by opętał go demon. Zawlekł ją do samochodu i ruszył z piskiem opon zostawiając Biersacka samego.
Gdy tylko dojechali pod dom Stella wbiegła do domu i zabarykadowała się w pokoju. Bryan popędził za nią. Popełnił błąd i bał się że siostra zrobi sobie krzywdę.
-Otwórz!-wrzasnął uderzając pięścią w drzwi.
-Jeb się chuju.-wycedziła.
Bryan z całej siły kopnął w drzwi które wyleciały razem z zawiasami. Stella siedziała na łóżku z żyletką. Wyrwał jej ją z ręki i ponownie na nią nawrzeszczał.
-Stella kim ty się stałaś??!
Spojrzała na niego z kipną wypisaną na twarzy.
-Jesteś zwykłą dziwką!-dorzucił po czym ugryzł się w język.
Tego było za wiele. Spojrzała na niego ze łzami w oczach.Nie wierzyła w to co się dzieje.
-Masz rację -szepnęła w jego stronę i podbiegła do szafy nie odzywając się już więcej. Złapała kilka par bluzek i spodni czy spódniczek. Dwie pary butów i kosmetyczkę.Wrzuciła to wszystko do czarnego plecaka po czym zarzuciła na ramię jeszcze czarną torbę z ćwiekami i wyszła z pokoju zbiegając na dół. Bryan złapał ją przy drzwiach zakładającą trampki.
-Chyba oszalałaś!Teraz chcesz się wynieść?-jęknął patrząc za okno.
Wiedział że wyjaśnienia nic nie pomogą. Na zewnątrz szalała burza. Stella nie zwracając na to uwagi otworzyła drzwi i już chciała wyjść gdy brat chwycił jeszcze jej dłoń.
-Wybacz ja...
Nie dała mu dokończyć. Spojrzała na niego jak na idiotę i pokazała Fucka po czym wybiegła kierując się w stronę miasta.Bryan mógł tylko stać i patrzeć jak znika w ciemnościach. Normalny człowiek popędził by za nią w takiej chwili ale on wiedział że to na nic się nie zda.
Stella wbiegła do klubu w którym tańczyła z basistą. Po jakimś czasie znalazła go na zapleczu obściskującego się z jakąś blondi.
-Ymm.. wybacz że przeszkadzam -szturchnęła go w muskularne ramię.- mógłbyś dać mi numer Andyego?
-Hmm a co będę z tego miał?-w jego oczach pojawił się błysk.
Stella wiedziała że był pijany i jutro nie będzie nawet pamiętał tej rozmowy. Podeszła i wplatając palce w jego bujną, czarną czuprynę wpiła się w soczyste i czerwone usta. Purdy pogłębił pocałunek.
Gdy już oderwali się od siebie lekko zachichotał i podał dziewczynie swój telefon. Przepisała numer i nie czekając na nic więcej wybiegła z klubu. Usiadła pod latarnią opierając się o nią plecami.Kropelki deszczu spływały po jej policzkach i czole rozmazując resztki makijażu. Już miała wybierać numer Andyeo kiedy dotarło do niej że to bez sensu. Przecież znali się tak krótko. Pewnie i tak wcale go nie obchodziła.Poleciał na wygląd którego swoim zdaniem nie miała.
-Hej piękna!-usłyszała męski głos za swoimi plecami- czemu siedzisz tak sama o tej porze?
Cdn..
tam tam...:D to już drugi dziś:D komentujcie i często odwiedzajcie... od tego zależy moja duma xd:D
Sanii<3
Rozdział świetny ^^
OdpowiedzUsuńA Bryan przesadził z tą dziwką -,- dała bym mu z liścia na miejscu Stelli ; ]]
Czekam na next'a ; **
Bryan przesadził ._.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział <3.
Bryan to ham jak on mógł potraktować tak własną siostre. Ona pierwszy raz poczuła się bezpiecznie przy Andym a on wszystko popsuł.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy ;**
Buziaki <3333
No i już nie musze dodawać że rodział świetny. Żałuje że twojego poprzedniego bloga nie czytałam.
UsuńOdcinek super, ale musisz mi jeszcze podać numer gg żeby informować o notkach!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, super, cudnie! ♥
OdpowiedzUsuńBiedna Stell, jak Bryan mógł ją tak potraktować? Faceci są okropni.. Ugh, i co ten Ash odwalił... Ja ogarniam, że pijany i tak dalej, ale nosz... Kurwa.
Czytam dalej, bo zaraz nie wyrobię ^^
Buziaki ;**
Jak masz na imie? Ja się podpisuje "San" :3 Boże rozdział świetny ja prowadze o BMTH http://bmthdontgo.blogspot.com/ zapraszam :3
OdpowiedzUsuń